Najlepsza gra tekstowa o Anime BLEACH
Witam. Mam nadzieję że wszyscy zapoznali się z regulaminem.
Zaczynamy WG na tej stronie, zmieniłem kilka rzeczy co do scenariusza.
W WG udział biorą: Kira, Toshiro i Luks
Szliście przez Jedną z dzielnic Społeczeństwa dusz. Gdzie nie gdzie panoszyli się ludzie. Szliście przez długi czas. Nic się nie działo. Postanowiliście odwiedzić świat żywych. Nawet nadarzyła się ku temu okazja. Przeleciał koło was piekielny motyl. Dostaliście wiadomość że koniecznie macie udać się do świata żywych. Szybko udaliście się do bramy przejścia.
Jakiś czas nie napotkaliście problemów. Kira poczuł jakąś dziwną energię. Odwrócił się i zobaczył wielką "paćkę" zmierzającą z dużą prędkością w waszą stronę.
Offline
<Biegnę przed siebię zastanawiając się po jaką... Musimy przechodzić bez motylków>
Offline
Gdy się wydarłeś wszyscy się odwrócili i zobaczyli to coś. Biegniecie jak najszybciej, ale to was dogania.
Przeżyli tylko ci co mieli przynajmiej 3 punkty do Shumpo czyli:
-Rennkar
-Toshiro
Dziękujemy dla Kiry. Kira kończy wg! (czytaj te tematy, bo może cię ożywię kiedyś)
Offline
<Dyszy cięszko>
-I po jaką cho... Biegliśmy bez motylków??
<Obracam się w stronę Toshiro>
-To zostało nas dwuch... Trzeba się sprężać, jedna paćka dziennie chyba nam wystarczy?
Ostatnio edytowany przez Rennkar (05-04-2008 21:06:46)
Offline
Jesteście w nie znanym wam mieście. Na jakiejś tablicy przeczytaliście " Witamy w Karakura Town" Wzruszyliście ramionami i weszliście do miasta. Po jakimś czasie natrafiliście na dość duży i dziwnie zbudowany budynek. Nad nim był duży napis "Sklep Urahary" a przed budynkiem stali chłopiec i dziewczynka. W rękach mieli miotły. Popatrzyli na was. Nie jesteście pewni, ale chyba was widzą.
-Wchodzicie?-Zapytali naraz.
Offline
-Witajcie, nic się nie zmieniło, co?
<Wchodze do Sklepu, nie czekając na kompana>
Offline
Rennkar
Wszedłeś do budynku gdzie przywitał cię Urahara.
-Chciał byś coś kupić? Mam tanie sztuczne ciała. A... przychodzisz z społeczeństwa dusz. Chodzi o tego pustego grasującego po mieście? Czy może wolisz jednak coś kupić?- Urahara cieszy się jak dziecko.
Toshiro
Stoisz przed wejściem jak słup.
Offline
-Później chętnie, puki co... - Wyciągam lokalizator i namierzam pustego - Puki co, nie bedze mi potrzebne. Dzięki Urahara, jak oferta będzie aktualna za chwilkę, jak już co - Potrząsam lokalizatorem - pokonam, chętnie z niej skorzystam.
<Wychodzę ze sklepu, grzecznie się żegnając i ciągne za sobą Toshiro na odpowiednie miejsce>
Offline
Po jakimś czasie doszliście do wskazywanego miejsca, ale nic tam nie było. Chwile czekaliście, ale nic się nie wydarzyło. Już mieliście wracać, ale poczuliście energię pustego. Nie była potężna. Pusty wyłonił się ze ściany. Za nim wyszły jeszcze trzy osoby. Pierwsza miała duży miecz. Druga była lekko ubrana, i w ręku dzierżyła łuk z cząsteczek energii duchowej. Był to Quinci. Trzeci był dziwny. Był ubrany jak człowiek. Nie miał broni.
- Poddajcie się albo zginiecie- powiedział gość bez broni, głaszcząc pustego. Jego głos był tak zimny że przeszły was dreszcze.
Offline
-Zawsze jest trzecia opcja - Mówie i teatralnie oglądam się do tyłu.
<Wyciągam powolo pogromcę dusz i oceniam energię panów tego Pustego>
Offline
Ich energia nie była duża, ale nagła energia która emanowała z pustego była nadzwyczajna. Tak jak by nie była pustego, tylko jakiejś dużo silniejszej istoty. Gość bez broni podniósł rękę i przemówił marnie naśladując Rennkara:
- Trzecia opcja mówisz?- ruszył ręką, a dokoła was powstałą bariera. Już nie mieliście gdzie uciec.
Offline
-No to są dwie opcje, a je biernie czekać na zdarzenia nie lubię - Trzymam pewnie katanę w prawej ręce - Choć... Panowie, nie jestem byle jakim Shinigami z Społecznosci Dusz... - Wyciagam lewą dłoń przed siebie i recytuję jakieś potęrzniejsze zaklęcie, po czym gdy kończe i wykrzykuje nazwę, urywam ostatnią samogłoskę i przenoszę się za nich, tnąc pustego od tyłu przez głowę.
Ostatnio edytowany przez Rennkar (13-04-2008 11:24:31)
Offline
Wystrzeliłeś nie wielki obłoczek dymu [tak na przyszłość jest coś takiego jak szkoła magii, a jak mówisz o zaklęciu to pisz jakie] i użyłeś shumpo żeby zajść od tyłu pustego, lecz Quinci był szybszy. Wyczuł cię po energii duchowej i zaatakował cię. Dostałeś w rękę. Usłyszałeś dziwny głos. Myślałeś że to niebiosa cię wzywają, ale nie był to dzwon z zaświatów. Wszyscy którzy stali koło ciebie też go usłyszeli. Dźwięk dochodził od gościa bez broni. Spojrzał na zegarek i zaczął nerwowo mówić:
- Szybko, musimy uciekać- bariera opadła - Jeszcze się spotkamy!
Wszyscy trzej błyskawicznie zniknęli. Rennkar leżał na podłodze i ociekał krwią. Nie mogliście go ruszyć.
Offline
(Nic nie miało wystrzelić xd To była zmyłka Pacanie-Sama...)
-Help me... - Dyszę cięszko i zamykam oczy
Offline